Ile tak naprawdę płacisz za setki kanałów telewizyjnych, spacer wzdłuż regałów z makaronami lub na randce, gdy usiłujesz wybrać coś z wielkiego menu w restauracji? Ile kosztuje nas zbyt długie wybieranie i co z tym zrobić?
Wyobraź sobie, że decydujesz się pójść ze znajomymi do kina – KUPUJESZ bilet za 30 złotych. Miło spędzasz czas, a po filmie i rozmowie czujesz się lepiej. Pomyśl teraz, że w tym czasie możesz być w pracy, dzięki czemu ZARABIASZ 30 zł. Skoro jednak zamiast pracy wybrałaś/ wybrałeś kino, to nici z zarobku. Łączny koszt Twojego wyjścia do kina to wobec tego 60 złotych. Zaraz-zaraz, a co z Twoim dobrym samopoczuciem? Załóżmy, że przyrost swojej satysfakcji ze spaceru w drodze powrotnej z kina wycenisz na 20 złotych. Wtedy uwzględniasz dodatkową przyjemność, ale i tak – bilet okazuje się droższy, niż się początkowo wydawało. Takie koszty, których nie dodajemy do ceny, bo są po naszej stronie, to koszty alternatywne. Pokazują, że podejmując jedną decyzję, tracimy możliwość zrobienia lub zyskania czegoś innego. A przecież kalkulacja, ile wyjście do kina naprawdę kosztowało, jest trochę bardziej skomplikowana, kiedy dołożymy do tego np. benzynę czy koszt niani…
Inny przykład? Jeśli człowiek ma stałą pracę, koszty alternatywne wyjazdu na wakacje nie będą tak duże jak koszty osoby, która prowadzi działalność gospodarczą. Gdy taka osoba jedzie na urlop, w tym czasie nie tylko nie pracuje, ale też nie zarabia. Koszt wakacji zwiększa się zatem zasadniczo. Z drugiej strony wiemy jednak, że każda praca wyczerpuje, potrzebna jest konserwacja – a wakacje są jak serwis dla umysłu...
Czy da się wobec tego w ogóle jakoś funkcjonować? Jak nie wpaść w pułapkę pracoholizmu, oszczędzania kosztem dobrostanu fizycznego i psychicznego? A może nie powinniśmy się nad tymi możliwościami zbytnio zastanawiać, bo tylko nas to paraliżuje i ostatecznie stwierdzamy, że wszystko jest za drogie?
Kiedy samo wybieranie kosztuje
Jednym z ważnych i dużych kosztów, którego możemy uniknąć, jest koszt zbyt dużego wyboru. Zaskakujące? Z punktu widzenia klasycznej ekonomii wydawałoby się, że im więcej do wyboru, tym lepiej – dzięki niemu możemy wybrać najlepiej. Tymczasem okazuje się, że w sytuacji zbyt dużego wyboru doświadczyć możemy przeciążenia!
Amerykański psycholog Barry Schwartz badał problemy, które w codziennym życiu są wynikiem zbyt dużego wyboru. Według niego, gdy usiłujemy wybrać ze zbyt dużego zbioru, tracimy czas. A gdy już wybierzemy, pojawia się w nas żal, że mogliśmy wybrać inaczej, być może lepiej. W momencie, gdy dojdziemy do wniosku, że mogliśmy wybrać lepiej, obwiniamy się – nie możemy obarczyć winą nikogo innego. Nierzadko się zdarza, że w końcu… w ogóle rezygnujemy z wyboru.
Sięgnijmy po przykład – decydujesz się ze znajomymi obejrzeć film na Netfliksie. Samo wybieranie filmu może potrwać nawet godzinę! Jeśli nie uda Ci się wybrać filmu w kilka minut, z pewnością poczujesz przeciążenie wyborem.
Czasem długie wybieranie tak paraliżuje, tak ciężko jest przebrnąć przez gąszcz informacji, że ostatecznie wybieramy losowo. Ewentualnie wybieramy coś z listy “popularne teraz”, wierząc, że jeśli inni coś oglądają, to powinno i nam się spodobać.
A gdy wybór jest za duży?
Być może dlatego tak popularni są influencerzy? Jeśli ciężko podjąć nam decyzję, zdajemy się na kogoś, kto już „sprawdził” coś za nas. A jeśli zakup nam się nie spodoba, to wina polecającej osoby, nie nasza. Influencerzy – jak mówi dr Anna Kukla-Gryz z Wydziału Ekonomii UW – wpływają najmocniej na wybory w grupie młodych osób i dobrze sytuowanych kobiet w średnim wieku. Być może jest to wynikiem tego, że częściej podejmują decyzje w sprawie bardzo wielu zakupów, także rodzinnych i wybór jest dużym obciążeniem poznawczym.
Sheena S. Iyengar badała zjawisko codziennych wyborów zakupowych na przykładzie dżemów. W supermarkecie rozstawiła stoisko z pysznymi dżemami znanej powszechnie firmy, mającej w ofercie 28 smaków. Najpopularniejsze były truskawkowy i malinowy, więc te dżemy badaczka celowo usunęła ze stoiska.
Raz stoisku prezentowano ludziom 6 smaków, a raz 24 smaki. Każdy był do spróbowania. Wszyscy odwiedzający mogli dostać zniżkę na zakup. Okazało się, że stoisko z wieloma dżemami przyciągnęło więcej osób (60% dało się skusić), ale tylko 3% osób z tej grupy coś kupiło. Stoisko z sześcioma dżemami przyciągnęło pozostałe 40%, ale aż 30% coś kupiło! To pokazuje, że zbyt duży wybór utrudnia podjęcie decyzji. Po prostu łatwiej wybrać jedną propozycję z dziesięciu niż ze stu!.
Jak możemy obniżyć koszty zbyt dużego wyboru?
Garść wskazówek:
- Ogranicz liczbę decyzji danego dnia.
- Zaplanuj zakupy i korzystaj z listy.
- Zdecyduj się na wystarczająco dobry wybór. Jeśli będziesz przeglądać wszystko, żeby wybrać, wtedy na pewno okaże się, że w puli jest coś lepszego – a wtedy będziesz żałować.
- Załóż sobie, że to nieodwracalna decyzja – zostawienie sobie furtki powoduje, że doświadczysz dodatkowego kosztu – będziesz się zadręczać i głowić, czy warto wymienić zakup.
- Poczuj się wyjątkowo – żeby nie myśleć o tym, co wybrali inni.
Dotyczy to niemal każdego wyboru: od szkoły dla dziecka, po odkurzacz, kawę, makaron, film w kinie. Przedłużający się wybór prostych rzeczy to znaczące koszty alternatywne – przecież w tym czasie możesz zrobić coś, co da ci prawdziwą satysfakcję!
Źródła:
- wywiad z dr Anną Kuklą-Gryz: ZOBACZ TUTAJ
- Schwartz, B. (2013). Paradoks wyboru: Dlaczego więcej oznacza mniej. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.